Tęsknota za Polską, czyli o Amalii i Małgorzacie – przyjaciółkach, matura 1964
Absolwentki i absolwentów Piątki spotyka się i poznaje (często w odwrotnej kolejności) prawie codziennie.
Tak było z Małgorzatą Bochyńską-Zaporoską, architektką, wdową po Zygfrydzie Zaporoskim, byłym wiceprezydencie Wrocławia w okresie rządów Bogdana Zdrojewskiego, oraz Amalią Sznajder, koleżanką z klasy obok, dr architektury, mieszkającą teraz na stałe w Izraelu.
Małgorzatę poznałem rok temu przy okazji wieszania banera jednego z kandydatów na prezydenta RP. Kiedy na wiosnę robiłem remanent z płytami DVD, wydanymi z okazji 70-lecia V LO, zauważyłem, że nie muszę posyłać jej płyty pocztą, bo przecież mieszkamy na sąsiednich ulicach, na Grabiszynku!
Co wcale nie znaczy, iż akcja zaoszczędzenia 6,30 zł, bo tyle kosztuje pocztowa przesyłka polecona, trwała chwilę… – Wprost przeciwnie: zarówno Małgorzata jak i jej przyjaciółka Amalia są wprost rozrywane przez przyjaciół, rodzinę, znajomych etc!
No, ale w końcu dziewczyny, które zdawały maturę jeszcze na Kruczej, aż 2 razy znalazły chwilę, aby spotkać się z piszącym te słowa.
Patrząc z perspektywy piątkowej, a ich przyjaźń trwa już wiele lat, to swoisty fenomen, jako że główne nici bliższych znajomości mają genezę wewnątrzklasową, a tu wyjątek, który pewnie potwierdza regułę: 2 dziewuchy, wprawdzie z jednego rocznika, ale jedna z klasy mieszanej z językiem niemieckim, a druga z żeńskiej z łaciną. A jak często się spotykacie? – drążyłem temat wiedząc, że do Izraela to przecież znacznie dalej niż do Wałbrzycha… – Różnie bywało, rzekła Amalia, potrafiłam przylecieć 3 razy w roku do Polski, bo tęskniłam. Ale pandemia ograniczyła przyjazdy i już wiem, że teraz po wylądowaniu w Hajfie będę musiała przebyć obowiązkową kwarantannę, bo z Deltą nie ma żartów. Warto dodać, że Amalia po opuszczeniu kraju w roku 1970 najpierw 40 lat mieszkała i pracowała w Monachium, zanim po przejściu na emeryturę pojechała opiekować się rodzicami do Hajfy.
Od siebie dorzucę jeszcze, że Małgorzata posiada chyba najpiękniejszy ogród na Grabiszynku, a to między innymi dlatego, że wespół w zespół z mężem wybudowali ćwierć wieku temu dom na ulicy, gdzie wcześniej część terenu zajmowały ogródki działkowe.
Na koniec wyżej wymienionych, krótkich spotkań wiem jeszcze jedno. – To nie koniec spotkań kurtuazyjnych, ale początek roboczych, jako że Amalia przez cały okres ogólniakowy pisała dziennik (zebrało się 10 ręcznie zapisanych zeszytów) i obiecała udostępnić tenże Klubowi Absolwenta, a Małgorzata jest grabiszynkowym gejzerem energii, więc liczę na to, że włączy się w organizację jubileuszu 75-lecia V LO!
W